niedziela, 23 września 2012

Tymczasem na froncie...

Wieści z frontu robót pseudosutaszowych.



Trudno powiedzieć, czy jestem bliżej początku, czy końca. Nie wiem, jak mi pójdzie zszywanie poszczególnych kawałków tej układanki, no i czeka mnie jeszcze przerabianie całej koszulki, a to oznacza bezpośredni kontakt z maszyną do szycia, czyli... nie wiadomo, czy się uda ;)
W każdym razie mam już większą część rzeczonej aplikacji.


Takie tam - różne kawałki, które na razie jeszcze nie przypominają niczego. Przy czym - ja żadnej gwarancji nie daję, że one po skończeniu będą przypominały cokolwiek ;))


No i tak sobie dłubię te kawałki i dłubię, pasek po paseczku i się już nie mogę doczekać końca. Niecierpliwa jestem, efekty lubię szybko mieć i wyraźnie widoczne. Potrzebowałam jakiegoś dokończonego zajęcia... No to sobie w międzyczasie tak zwanym machnęłam gumkową zakładkę do książki w jesiennych kolorach.


Klej widać, bo nie zdążył wyschnąć jeszcze (mówiłam już, że jestem niecierpliwa? ) ;)

Jakieś dwa międzyczasy i jedno tymczasem później... Zrobiłam sobie przerwę na czytanie i oczywiście użyłam nowej zakładki... i co? I doszłam do wniosku, że wszystko pięknie, ale te jesienne kolory nijak mi do okładki aktualnej lektury nie pasują... (czy ja już mówiłam, że jestem również nienormalna?). Wyjścia nie było, tylko iść drugą zakładkę machnąć, do okładki kolorystycznie adekwatną.


Się w międzyczasie ściemniło, światło gorsze, to i zdjęcia marniuchne... Ale za to zakładkę mam fajną i pasującą :)


Miedzyczasy i tymczasy weekendowe zawierały w sobie jeszcze bardzo inspirujące sobotnie popołudnie u c. Jadzi z różowym winem z malinami, orzechami laskowymi, ciepłą szarlotką z lodami i fachowymi rozmowami o robótkach z Ciocią i o żeglarstwie z Wujaszkiem. Inny międzyczas spędziłam na miejskich poszukiwaniach wczesnej jesieni podczas dzisiejszego spaceru. Krótko mówiąc - bardzo miłe czasy z tych miedzy- i tym-czasów :)))

To ja tymczasem pozdrowię Czytaczy szanownych i się pożegnam, życząc pięknego wieczoru i dobrych snów :)

15 komentarzy:

  1. No to teraz mogę iść spać :)
    Ja myślę, że to bardziej początek ;) - fajne zakładki, pewnie odgapię ;) ... jak mi czasu i cierpliwości starczy ... dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odgapiaj, odgapiaj :)
      Ale z tym początkiem to mnie załamałaś, ja liczę na to, że tę koszulkę przed zimą skończę jakoś ;]p

      Usuń
  2. Ciekawa jestem koszulki.
    Zakładki cudne, nie dziw się, jeżeli niedługo pojawią sie w innych wykonaniach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gałgankowy sutasz już Ci mówiłam, że jest pomysłem genialnym, to się nie będę powtarzała:) W każdym razie, zakładki fajowe i z niecierpliwością czekam na wielki finał koszulkowy! No sobie nie mogę wyobrazić, jak to będzie?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też sobie nie mogę wyobrazić... Boję się, że nic z tego nie wyjdzie i będzie wstyd...
      No ale... się będę martwić dopiero, jak nie wyjdzie. Trzymajcie kciuki tymczasem :)))

      Usuń
    2. Aaaaa i nazwa "gałgankowy sutasz" jest suuuper :)

      Usuń
  4. Ja też jestem niecierpliwa :D Zakładki oryginalne no i czekam na efekt końcowy z koszulką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak dobrze, że nie jestem sama :)
      Wszyscy czekają - presja działa na mnie niemiłosierna ;))

      Usuń
  5. Znakomity pomysł z tymi zakładkami!! (że też ja na to nie wpadłam :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby korzystać z tego, że ktoś inny wpadł :))
      Nie wiem, czy masz na myśli ozdobę, czy raczej koncepcję z gumką. Ale jeśli chodzi Ci o gumkę, to polecam też opcję ze wskazówką, taką, jak zrobiłam kiedyś dla Marcina. O tu: http://www.chatazodzysku.blogspot.com/2012/03/znow-urodzinowo.html

      Usuń
  6. pomysł z zakładką jest bombowy :D i ten pseudo-sutasz :D chyba sama poszukam jakiejś koszulki do takiego ozdobienia - dla mnie cudo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam - super się robi i satysfakcję przynosi :) A zakładki sprawdzają się całkiem, całkiem :)

      Usuń
  7. A mnie tekst powalił przed monitor. Dawno mnie tu nie było, BTW...
    Koszulka zapowiada się na ciekawą. Sama mam jedną taką, której przydałby się taki lifting...Ale jak zwykle: czasobrak. A międzyczas wykorzystywany na pranie, sprzątanie, obiadów gotowanie; błee!
    Boniek z http://boniffacy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że też lubisz czaso-wniki ;))
      Czasobrak? Kochana, ja przy Tobie to się powinnam ze wstydu palić, bo Ty z dwójką maluchów i tak więcej robisz, niż ja. U mnie bałagan organizacyjny najbardziej pożera czas niestety.

      Usuń

Dziękuję za każde słowo. Twój komentarz nie pozostanie bez echa, więc zajrzyj, proszę, ponownie :)