wtorek, 28 lutego 2012

co korki robią w kuchni?

u mnie robią... za uchwyty!



pobielone na nowo szafki dostały dodatkowy bonus :)
uchwyty są super-łatwe w montażu i super-łatwe do zdobycia (ale nie dlatego żebym tyle tego wina piła...;) )








wtorek, 21 lutego 2012

jeszcze szybciutko znalezisko

zaczerpnięte z RePlayGround :)



Nareszcie lampa do kuchni, która mnie satysfakcjonuje :D

stary-nowy-stary zegar

Dziś zaległości z zeszłego weekendu. Znudzona leżeniem w łóżku zaleconym przez lekarza, poczułam, że muszę coś zrobić. Coś niezbyt męczącego, bo jednak w końcu byłam chora... Padło na zegar.
Zwyczajny taki - z IKEA :)

trzeba go było rozmontować [a w tym jestem naprawdę dobra ;) ]

Potem nawycinałam mnóstwo cyferek z gazet i wybrałam potrzebne 12

potrzebna jeszcze była gazeta - trafiła się wyborcza, nadawała się fajnie, bo miała dużo czerwonego...

... co przydało się na wyodrębnienie obręczy zegara, zaś czarnobiały tekst, lekko pobielony poszedł na tło dla tarczy...
i oto efekt!

[efekty w postaci ubabrania moich palców klejem i farbą drukarską... pominę...] :)










poniedziałek, 20 lutego 2012

drobiazg na urodziny

W sobotę byłyśmy z Agą na warsztacie z frywolitki, zabrałam Ją tam w ramach prezentu urodzinowego, a do tego dołożyłam drobiazg dla bibliofila - zakładki do książek. Pomysł zaczerpnęłam stąd.
Zakładki wydały mi się genialne w swej prostocie i okazały się niezłym trafieniem, bo chwilę przed wręczeniem rzeczonego rozmawiałyśmy o książkach, w których po rozłożeniu, kartki same się przewracają :)

Powstały dwie - czerwona i niebieska. O, takie:










A zapakowałam je w recyclingową torebkę prezentową, która powstała z opakowania po balsamie do ciała, kawałka wstążki i drucika, przy niewielkiej pomocy kleju :)

A zapakowałam je w recyclingową torebkę prezentową, która powstała z opakowania po balsamie do ciała, kawałka wstążki i drucika, przy niewielkiej pomocy kleju :)



niedziela, 19 lutego 2012

długo myślalam nad tytułem pierwszego posta... i nic nie wymysliłam :)

Postanowiłam zagospodarować kawałek sieci i urządzić sobie tu mieszkanko. Mieszkanie dla pomysłów i realizacji.
Dlaczego? Bo tak! ;)

Kilka ścieżek przebiegam - jedne tylko raz, po innych biegam w kółko, po jeszcze innych w tę i z powrotem... I zorientowałam się, że te ścieżki przecinają się w jednym miejscu - tutaj :) Więc jak tu się nie zadomowić? ;)

Pierwsza ścieżka to ta najbardziej wychodzona (w tę i z powrotem) - od dziecka lubiłam wszystko, co można zrobić własnymi rękami - fascynowało mnie to i miałam wielką radochę, gdy coś się udało, a jeszcze większą, gdy podobało się to komuś jeszcze, nie tylko mnie samej (zresztą - mnie samej często podobało się najmniej, bo byłam sobie surowym sędzią).

Druga ścieżka - droga z poprzedniego wynajmowanego mieszkania, do tego, w którym teraz jestem. Wynajęłam je jako niezłą... melinę - z zielonymi szpitalnymi ścianami, ozdobionymi ołówkiem narysowanymi penisami (taaa, nie żartuję... ), brązową kuchnią, wątpliwymi sąsiadami, plastikowymi "płytkami" w kuchni i łazience, prusakami w szufladach. Ale ta "melina" miała też plusy - była tania, duża, w fajnym miejscu, w pięknej starej kamienicy i pozwolono mi w niej zrobić, co zechcę, włącznie z malowaniem mebli i wyrzucaniem wszystkiego, co uznam za zbędne. No i miała coś jeszcze, coś co sprawiało, że po kilku wizytach poczułam się tu dobrze, a po jakimś czasie - zupełnie, jak u siebie. Mieszkanie z duszą po prostu... :) Za niewielkie pieniądze i z wielką pomocą Bliskich, urządziłam tu miłe miejsce, w którym czuję się fantastycznie. Odświeżone meble, pomalowane ściany, przemeblowanie, kolorowe drobiazgi, odrobina szaleństwa i poczucia humoru w urządzeniu i minimalizowanie kosztów :)

Trzecia ścieżka to kilkanaście razy dziennie przemierzana drogą do... śmietnika. Odkryłam, że śmietnik tak szybko się zapełnia i wcale mi się to odkrycie nie podobało. Ten śmietnik jest symbolem tego, co robimy z tym, co nam dane od Ziemi - papierem, surowcami, wodą itd. Coraz więcej bierzemy, coraz więcej zostawiamy, ale coraz mniej w tym naturalnego obiegu, koła wzajemnego dawania i otrzymywania pomiędzy ludźmi a naturą. Nie mam na to zgody! Chcę przetwarzać tyle, ile mogę, nie licząc wyłącznie na to, że miasto postawi nowe pojemniki na segregowane śmieci, że posegregowane śmieci zostaną przetworzone z sensem.

Czwarta ścieżka - potrzeba działania, tworzenia, robienia czegoś dla siebie i innych - od zawsze była, ale ostatnio spotęgowała się istotnie. Akurat ta ścieżka przebiega przez straszne chaszcze, bo ja mam słomiany zapał. Działam akcjami - z wielkim zaangażowaniem aż do wypalenia, zbieram siły i znów i znów. Teraz jestem w fazie wybuchu :)

Piąta ścieżka - inspiracje - kilka znajomych blogów, twórców, artystów, dzielących się cudownymi rzeczami - wielkimi i drobnymi na blogach, stronach, warsztatach i na wszelkie inne możliwe sposoby.

***W tym miejscu następują pozdrowienia i serdeczności i podziękowania dla: Moniki, c.Jadzi, jeszcze jednej Moniki, Dominiki, Agi i Michała, Tusi, Przetaka, Luśki, Piotra, Ani, Aśki, Kaśki, "Tęczowych", OCC, Viki, Flafi, Ovo, Kreaterii... kogo jeszcze pominęłam? ***

Rozumiecie: przyprowadziło mnie tutaj co najmniej 5 ścieżek:
- pierwsza - rękodzieło, prace ręczne, DIY
- druga - design, redesign, majsterkowanie
- trzecia - recycling
- czwarta - pomysły i realizacje
- piąta - sieć - ta elektroniczna i ta rzeczywista.

Wyobrażacie sobie inny efekt przecięcia się takich ścieżek, niż blog? Bo ja sobie wyobraziłam właśnie taki. I oto jest :)



WITAM SERDECZNIE W ŚRODKU ZIMY I W ŚRODKU NOCY :)



Na koniec przedstawiam mojego nowego Towarzysza - nie lubię pracować sama, więc zrobiłam sobie pomocnika, który, mam nadzieję, chętnie będzie Chacie patronował.




Oczywiście jest recyclingowy :) powstał z kilku drobiazgów