środa, 29 sierpnia 2012

POSTscriptum do warsztatów - znów zakrętki.

Tak mi się spodobały owadzie zakrętkowe twory, które robiliśmy z Dzieciakami w Wiszni, że zrobiłam sobie kilka swoich. Zamieszkają w moich doniczkach :) A klamerka? Na razie po prostu sobie jest ;)


Miłego wieczoru! :))

niedziela, 26 sierpnia 2012

Bawiliśmy się recyklingiem. Świetnie się bawiliśmy :D


Już dwa tygodnie minęły od tej pochmurnej, ale bardzo pogodnej soboty, gdy razem z Luśką [:*] poprowadziłyśmy spotkanie pod hasłem "Bawimy się recyklingiem". Przybyła radosna grupka twórczych Dzieciaków. Efekty naszego spotkania, przerosły oczekiwania, bo okazało się, że Dzieciaki są mega kreatywne, wystarczyło dać Im materiały (głównie śmieci oczywiście), kilka podpowiedzi i pomocną dłoń, a zaczynały szaleć z pomysłami i realizacjami.

Na zachętę, przygotowałyśmy z Olą małą galerię recyklingowych tworów z naszych domowych zbiorów.


Materiały :)))




I już praca wre... :)

Matylda, Piotrek i Mateusz zaczęli od biurkowych pojemniczków na kredki i długopisy z butelek pet, które malowali i oklejali


Dziewczęta dzielnie zabrały się za słoiki i puszki


Kacper od razu zabrał się za przeróżne resztki i zrobił zwierzaka, choć do końca nie dowiedzieliśmy się, co to było, baaardzo był z niego zadowolony :) A potem, na pytanie, co chciałby zrobić z zakrętek odpowiedział : psa! O matko! jak ja mam zrobić psa?? - spanikowałam lekko, ale wspólnymi siłami i pomysłami... daliśmy radę! :) Pies z zakrętek! Dacie wiarę?? :D


Nikola zaszachowała wszystkich ilością wytworzonych cudów, ale do zdjęcia już nie chciała zapozować ;) Mnie najbardziej zachwyciła Jej bransoletka z butelki pet i tasiemki z koralikami.


Patrycja okazała się kopalnią pomysłów - zaczęła od lornetki z butelek, co natychmiast podchwycili chłopcy. Potem zrobiła rampę ze styropianu i przyszła do mnie z pytaniem, czy potrafię zrobić malutką deskorolkę... wymiękłam... a Ona po paru chwilach wróciła z gotową mini-deskorolką - okazało się, że wystarczył kawałek kartonu, 4 guziczki, trochę kleju i już deskorolka do kompletu z rampą - gotowe. Przyjrzyjcie się na zdjęciu - naprawdę - robi wrażenie :D Ale i na tym Patrycja nie poprzestała, powstała jeszcze piękna bransoletka, zakrętkowy kwiatek, kotek, biedronki i pszczółka oraz pasiasty wazon ze słoika. Fantastyczne, prawda?


Paulina wykorzystała puszkę, którą ozdobiła kolorowymi papierami i powstał pojemniczek na biurko. Oprócz tego są jeszcze: zakrętkowy kwiatek, ramka z patyczków i przepiękny świecznik na teelight'y ze słoika ozdobionego wstążkami i koronkami.


Ozdabialiśmy też klamerki. Mateusz, któremu pomagała Mama, dorobił się kota i biedronki


Piotrek miał misia, kota i biedronkę


A dziewczynki wykombinowały, że można tam zakrętkowe twory przyczepić


A na koniec (last but not least) - Matylda - dumnie prezentująca swojego zakrętkowego kota, klamerkę z biedronką, piękne PETowe pudełko na kredki - ręcznie malowane! i pastelową bransoletkę z PETa i muliny


Sami widzicie - bawiliśmy się naprawdę świetnie. Do Wiszni jeszcze wrócimy, już jesteśmy umówione z naszą twórczą bandą :D Obawiam się, że będziemy musieli pracować przez dwa dni, bo obiecali wrócić z górą nowych śmieci i.... pomysłów :D Aaaaa, już się nie mogę doczekać :D


Pozdrawiam całą ekipę! Jesteście najlepsi!!! :))))








sobota, 18 sierpnia 2012

prezent od i prezent dla :)


Zacznę od prezentu "od". Od Kota, czyli mnie dla Kota, czyli mojej immieniczo-nazewniczki - Bratowej własnej znaczy :) Na urodziny był to prezent, lekko spóźniony, ale przecież się liczy, prawda? Tym bardziej, że życzenia były o czasie ;)
Ciutek się nagłowiłam, cóż, jej wręczyć, aż przypomniało mi się znalezisko - takie oto musujące kulki do kąpieli. Moje nie wyszły takie ładne, jak Agaty, by nie udało mi się zorganizować żadnych fajnych kwiatków do środka, nie mówiąc już o barwnikach spożywczych (czy ktokolwiek wie, gdzie można je nabyć stacjonarnie??? i za kwoty, które nie stawiają oczu w słup???). Myślałam o korzennych zapachach, ale kompletnie mi do pełni lata nie pasowało. Stanęło więc na cytrusach, które w pierwszym zamyśle miały być żółte - barwione kurkumą, ale próbne kulki tak zażółciły blat, że bałam się efektu, jaki pozostawiać będą na wannie (to dopiero byłby prezent...). Ostatecznie moje kostki pachną cytrusami, ale są białe, co zdeterminowało ich opakowanie. Morze mi pasowało (ostatnio morze pasuje mi wszędzie - obsesja??), więc poszłam w błękity i muszelki, wykorzystałam tylko to, co miałam w domu, włącznie z pudełeczkiem po patyczkach kosmetycznych :)
I tak powstał prezencik :))
Magda, jak zobaczyła pudełeczko, orzekła, nawiązując do wcześniejszej rozmowy z którąś z Dziewczyn "oooo, to jest właśnie pudełeczko jak z Perfekcyjnej Pani Domu" Umarłam wewnętrznie ze śmiechu, ale chwilowo postanowiłam nie rujnować tego mitu ;D Gdybyż One wiedziały, jakie pobojowisko w mieszkaniu pozostawiam za sobą, przygotowując takie rzeczy... No... z całą pewnością szukałyby innych porównań ;]]]

No nic... ważne, że prezent się podobał :) A mojej Drogiej Siostrze Przybranej, jeszcze raz All The Best :)*


A teraz czas na prezent dla mnie! :)

Dłuuugo oczekiwany, wygrany Tyvek. Wyczekiwany podwójnie, bo pierwsza przesyłka od Kasi niestety zaginęła gdzieś w przestrzeni :( Mam nadzieję, że chociaż wpadła w ręce jakiejś crafterki, która cieszy się z dość dziwnej zawartości grubej koperty ;)

Do mnie dotarła druga koperta, nadesłana przez Kasię...

a... w środku... oprócz tyveków dwóch mnóóóóstwo dobra z kategorii przydasi

...a co lepsze kąski - opisane.

Pozostaje się zabierać za robotę! :) No... może nie tak od razu, bo jeszcze kilka innych projektów pozaczynanych czeka na swoją kolej... :)


Twórczego weekendu Wam życzę.




czwartek, 9 sierpnia 2012

Zielone wizytówki, czyli kto mieszka na moim balkonie

Dzisiaj chcę Wam pokazać, coś, co powstało już jakiś czas temu, ale letnio-urlopowe zawieszenie spowodowało, że musiało do dziś poczekać na upublicznienie. W kwietniu wysiałam na balkonie trochę roślinek, niby niewiele, ale i tak bałam się, że zapomnę, co gdzie rośnie (albo nie rośnie, bo troszkę się martwiłam, że nasionka nie zechcą wschodzić...). Dlatego też zrobiłam znaczniki - wizytówki dla moich maluchów, a także dla ich większych kolegów, które już od jakiegoś czasu goszczą na balkonie, żeby im smutno nie było :)
Wizytówki przybrały formę mini-kolaży i powstały prawie w całości z odzyskowych materiałów (poza klejem i patyczkami). Na kartonikach (pocięta okładka jakiegoś starego notatnika) - zielone wycinki z gazet i napisy na kartce ze starego zeszytu - pożółkłej oczywiście :)


Typografię wymyśliłam sama i całkiem jestem z niej dumna :D (Z każdej sztuki, bo każdy napis był projektowany osobno).


Dla zabezpieczenia kartoników przed wilgocią wypróbowałam laminat domowej roboty na podstawie tego pomysłu. Niestety jako laminat prasowana folia nie działa aż tak sprytnie, jak w postaci "ceraty", co poskutkowało poważnymi niedociągnięciami estetycznymi (pęcherzyki, wygięte kartoniki...) :( No! ale eksperymenty trwają i kiedyś wygram z folią, a wtedy się z Wami podzielę efektami :D


Potem już tylko gorącym klejem dokleiłam patyczki szaszłykowe i... trzeba było sobie przypomnieć, w której skrzynce kiełkuje pietruszka, a w której koperek ;)


Szczęśliwie większość roślinek jednak wzeszła :) i wtedy porobiłam zdjęcia towarzystwa w komplecie :)


Na dziś niestety już trochę się zmienił "skład osobowy" balkonu... Sałata - zjedzona, rukola - prawie zjedzona, lubczyk i ogórecznik ukatrupiły deszcze (kto by się spodziewał? dwa największe roślinne zakapiory - wydawały się niezniszczalne...), a hyzop... po pięknym starcie poddał się zupełnie i nie wyrósł dalej. No cóż... albo kiepski ze mnie ogrodnik, albo pechowy, ale coś tam jeszcze zostało i rośnie :)

I... LUBIĘ LUBCZYK! :)




a Wy? :))

Dobrego dnia Wam życzę