poniedziałek, 30 lipca 2012

Znak

... życia postanowiłam dać ;) Bo chyba na zbyt długo zapadła tutaj cisza, a im dłużej to odwlekam, tym trudniej mi się zabrać za napisanie chociaż słów paru.
Z urlopu wróciłam już jakiś czas temu, ale baaardzo ciężko mi się wraca do rzeczywistości, trudno mi się ogarnąć, zmotywować, wszystkie siły oddaję 8 godzinom w pracy, a potem pogrążam się w absolutnym robieniu NIC, z niewielkimi i rzadko udanymi próbami robienia CZEGOŚ. Upały mi nie pomagają raczej. Ale powoli się rozkręcam. Już trochę machania pędzlem i nożyczkami zaliczyłam, trochę pracy koncepcyjnej, trochę porządków, trochę kuchennych eksperymentów. Na razie jednak żadne z tych działań nie doprowadzone do końca, więc nie ma się czym chwalić za bardzo. No, ale tak jak mówiłam - licząc na to, że sprawdzi się teoria iż idee, posty i działania chodzą parami - posta już jednego stworzyłam, żeby było do czego parować ;)


Tymczasem nadrabiam też zaległości lektury blogowej, co skończy się tak, że za chwilę pewnie pojawi się kilka nowych banerków, bo jak widzę letnie candy wszędzie :D
Osobiście jednak mam głęboką nadzieję, że oprócz banerków wspomnianych pojawi się taka masa inspiracji i chęci, że już się nie da usiedzieć zwyczajnie i trzeba się będzie do roboty zabrać, jak normalny człowiek, tzn kot :)

Tak na ożywienie mojej gadanino-pisaniny dokładam trochę kolorów z moich wakacji. Kolorów, których się nałykałam wszędzie mnóstwo.


Eh... i znów zatęskniłam z tego wszystkiego...

Ciekawa jestem, jak u Was - przed, po, czy w trakcie letniego oderwania od rzeczywistości?

Pozdrawiam ciepło (albo chłodno, do wyboru dla tych, którym upały szkodzą;) )
M.