W sobotę byłyśmy z Agą na warsztacie z frywolitki, zabrałam Ją tam w ramach prezentu urodzinowego, a do tego dołożyłam drobiazg dla bibliofila - zakładki do książek. Pomysł zaczerpnęłam stąd.
Zakładki wydały mi się genialne w swej prostocie i okazały się niezłym trafieniem, bo chwilę przed wręczeniem rzeczonego rozmawiałyśmy o książkach, w których po rozłożeniu, kartki same się przewracają :)
Powstały dwie - czerwona i niebieska. O, takie:
A zapakowałam je w recyclingową torebkę prezentową, która powstała z opakowania po balsamie do ciała, kawałka wstążki i drucika, przy niewielkiej pomocy kleju :)
A zapakowałam je w recyclingową torebkę prezentową, która powstała z opakowania po balsamie do ciała, kawałka wstążki i drucika, przy niewielkiej pomocy kleju :)
Bardzo pomysłowo :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z Twoim hasłem - mała rzecz, a cieszy ;))
OdpowiedzUsuńNiby nic, a jaki bajer;))) och, muszę takie mieć :)))
OdpowiedzUsuńZałożę się, że spod Twoich palców wyjdą przepiękne! :)
Usuń