niedziela, 20 stycznia 2013

coś z przeszłości

Witajcie w niedzielę :)

Dzisiaj w końcu to, co miałam napisać i pokazać już w środę, ale przeszkodziły mi nieoczekiwane okoliczności.

Na początku tygodnia miałam dwa dni wolnego i postanowiłam wykorzystać je na odwiedziny w rodzinnym domu. Przy okazji zanurkowałam w piwnicy, gdzie przed remontem Mama ulokowała zawartość półek i szafek w moim dawnym pokoju. Ileż ja tam skarbów odkryłam! Potem spędziłam kilka godzin na przeglądaniu tychże skarbów i wspominaniu dawnych, szkolnych czasów - przyjaźni, doświadczeń, przygód, dylematów. Doszłam do wniosku, że w sumie byłam całkiem fajną nastolatką ;) Na pewno pomysłową :) Zresztą - nie tylko nastolatką, bo odkryłam teczkę, ze swoimi pracami z pierwszych lat podstawówki i oglądałam je ze wzruszeniem i pewną dumą :) A potem trafiłam na wielką kopalnię z lat nastoletnich. Cóż... już wtedy miałam tę manię przydasi - całe mnóstwo ich chomikowałam i teraz to prawdziwa skarbnica craftowa - muszę tylko znaleźć jakieś miejsce na jej przechowanie, jak już tę nową chatę będę miała ;)
Warunki do robienia zdjęć nie były sprzyjające, więc pstryknęłam tylko kilka fotek w najjaśniejszym momencie dnia. Trafiło na pudło, w którym stare pocztówki, kartki i koperty mieszkały. Oto większa część zawartości:


ta karteczka na wierzchu jest jedną z najstarszych - wisiała jeszcze w pokoju mojej Siostry, a potem trafiła do mnie :) Było jeszcze kilka w tej serii, niestety nie wiem, gdzie się podziały...

Jedne z moich ulubionych kopert - stare, w ciekawym odcieniu zieleni, lekko już pożółkłym. Niestety zdjęcie nie oddaje uroku tego papieru...


A takie koperty też uwielbiam


A kiedyś sama robiłam papeterie - na przykład takie:


Do tej też był papier ze słonecznikiem, ale znalazłam go z jakimś niedokończonym listem, więc nie pokażę ;]p


A przy okazji przeglądania kopert... niespodzianka!

Wyobrażacie sobie moją minę, jak się okazało, że kilka albo nawet kilkanaście lat temu zrobiłam sobie taki prezent? :D Przez chwilę się zastanawiałam, na co wówczas mi tej stówki zabrakło... ;) Ale teraz się przyda! :))

Była jeszcze niewysłana kartka wielkanocna. No powiem Wam... dumna jestem z tego pomysłu młodszej mnie :))


I jeszcze próbki fajnej techniki, którą kiedyś wykorzystywałam na kartkach. Cieszę się, że je znalazłam i przypomniałam :)


A na koniec - mój pierwszy kartonaż ;)


Kiedyś pokażę Wam jeszcze okładki na płyty, które wtedy też robiłam. Okazuje się, że uprawiałam scrapbooking, gdy mało kto o nim słyszał, a ja sama nie wiedziałam, że to ma nazwę jakąś profesjonalną ;)

Bardzo miły był ten czas wspominek i odkryć :) I powiem Wam szczerze, że dużo bardziej mnie cieszyły odkrycia w rodzaju kompletu zielonych kopert i kartki z kurczakami, niż ta stówka :)))

A Wy? Trzymacie gdzieś takie pamiątki i przydasie sprzed lat?

A Wasza pasja? Pojawiła się niedawno, czy już od dziecka można było się spodziewać, że będziecie robić to, czym zajmujecie się teraz?

Udanego popołudnia Wam życzę i zmykam na spacer :)
Trzymajcie się ciepło i ZDROWO przede wszystkim!

środa, 16 stycznia 2013

breaking news czyli post nieplanowany

Witajcie, Dobre Dusze!

Dzisiaj rano, kiedy zabierałam się to napisania posta, miało być o czymś zupełnie innym, miało być dużo zdjęć i trochę wspomnień. Ale w międzyczasie spadła na mnie, jak grom z jasnego nieba, wiadomość... I dlatego zdjęcie będzie jedno. Jeden z moich dawnych projektów.

To moja makatka wejściowa - wisi sobie przy drzwiach w przedpokoju. Taka zabawa słowem, fontem i formą :) A bazą jest podkładka na stół z patyczków, którą trochę przemalowałam, o ile dobrze pamiętam, była biało-zielona i niezbyt urodziwa ;)


A wybrałam właśnie domek, dlatego, że wiadomość dzisiejsza dotyczy... Chaty... Niestety... Muszę się wyprowadzić :( Mam miesiąc na znalezienie nowej chaty i ogarnięcie tego wszystkiego, co tutaj stworzyłam przez ostatnie trzy lata z hakiem. Chata jest dla mnie miejscem niezwykłym. Choć wynajmowanym, to bardzo, ale to bardzo moim. Jest też w dużym stopniu źródłem powstania tego bloga, pisałam o tym na samym początku. Wiele moich projektów powstało z inspiracji tym miejscem, dzięki wolności i swobodzie, którą tu miałam, dzięki atmosferze. Kilku projektów już nie dokończę. Kilku nie dam rady stąd zabrać... Smutno i ckliwie mi z tą myślą.
Ale też liczę na to, że znajdę nowe miejsce, gdzie będzie mi równie dobrze, albo lepiej. Może na mniejszym metrażu, może w gorszej lokalizacji, ale, mam nadzieję,z nową energią, nową duszą. Trzymajcie kciuki za znalezienie nowej Chaty. Teraz muszę się ogarnąć. Mam jeszcze trochę czasu na pożegnanie się z tymi kątami, na uporządkowanie siebie - swoich myśli i swoich rzeczy przed przeniesieniem w nowe kąty... Taki tam dodatek do wcześniej panującego życiowego bałaganu... ;)

Pozdrawiam Was serdecznie
Spokojnego wieczoru

niedziela, 6 stycznia 2013

prezentownik poświąteczny

Witajcie w Nowym Roku!
Tradycyjnie mam zaległości... Dzisiaj pokażę Wam kilka drobiazgów, które powstały z myślą o bardzo konkretnych osobach i bardzo konkretnych okazjach. Wiem, że Święta już minęły, ale przecież na prezenty zawsze jest pora, prawda? :) Tym bardziej, że w moim otoczeniu najwięcej tych urodzonych w zimie, więc zaraz się zacznie szaleństwo prezentów urodzinowych. Ale zanim zabiorę się za nowe prezenty (mnóstwo zaległych mam jeszcze), to kilka takich, które już znalazły swój dom :)
I na początek prezent... DLA MNIE :D Od Agi Kuzaj
. Prezent wygrany w candy przeszedł dłuuuugą drogę, ale wreszcie jest u mnie. Bransoletka i broszka mają piękne kolory i przywodzą na myśl ciepły koniec lata :)




Aga! Jeszcze raz bardzo, bardzo Ci dziękuję :)

**************************

Kolejny prezent powstał już dość dawno i w zasadzie bez żadnej okazji, ot... dlatego, że obdarowanymi miała być dwójka wyjątkowych, bliskich mi i ważnych Osób. Odwiedzam Ich bardzo często i charakterystyczne w tych odwiedzinach jest to, że zawsze czekają na mnie otwarte drzwi - dosłownie otwarte, bo Gospodarze witają mnie już na korytarzu :) Nic więc dziwnego, że tylko przypadek sprawił, iż odkryłam, że na Ich drzwiach nie ma numerka, nic nie ma. I to był impuls wystarczający dla poniższego prezentu. Oto wizytówka mieszkania Agi i Michała:


Poscrapowałam sobie przy okazji :)Bazą jest okładka starej książki.

Bardzo mi przypadła do gustu zabawa strukturami oraz naturalne kolory i materiały.

I różyczki ze sznurków :)
*********************************************************

Prezent nr 3 powstał dla Kasi, którą wylosowałam w tradycyjnej corocznej mikołajkowo-świątecznej wymianie prezentów w Firmie. Wymiana prezentowa zawsze jest ściśle tajna i tematyczna, limit kosztów - 25 zł. Z tajnością bywa różnie, ja - ponieważ zostałam zdemaskowana - mogę oficjalnie prezent sporządzony przeze mnie pokazać ;)
Temat tegoroczny: "Coś na kryzys". Oczywiście kryzys każdy rozumiał po swojemu. Mnie się jawił kryzys energetyczny, szczególnie, że razem z Kasią miałyśmy bardzo wyczerpującą końcówkę roku w pracy. Kasia nie pija kawy, za to uwielbia słodkości. Dlatego uznałam, że na kryzys najlepszy będzie... napój energetyczny. Sama zrobiłam czekoladę do rozpuszczania na gorąco - w dwóch wersjach: słabszej i mocniejszej - z niewielkim dodatkiem kawy. A wszystko zapakowałam w słoiki, którym za pomocą folii aluminiowej nadałam wygląd baterii. (Lepsza byłaby srebrna farba, ale nie miałam...)


Okazało się, że prezent trafił w potrzeby i już stoi na półeczce w pracy, ratując wyczerpujące się zasoby energetyczne :)

A Wam polecam samodzielne mieszanie czekolady do picia - można sobie zrobić idealne proporcje i mieć zawsze świeżą, bez sztucznego posmaku. Wystarczy naturalne kakao, trochę mleka w proszku i cukru pudru, no i kawy rozpuszczalnej, jeśli duuużo energii nam trzeba :)

******************************************************************
Kolejna porcja prezentów, a właściwie prezencików powędrowała do uczestników przedświatecznego spotkania przy Osadnikach z Catanu. Zrobiłam aniołki z zakrętek (opłacało się wieźć te mleczne zakrętki aż z Sycylii:D ) Zdjęcia słabiutkie, bo skończyłam późnym wieczorem...

Aniołki były parowane męsko-damsko, adekwatnie do układów w Towarzystwie, ale dla jednej pary, która już jest prawie trójką - powstała rodzinka :)


******************************************************************
I ostatni prezent, którego jestem tylko współautorką... Pod choinką na końcowo-noworocznym spotkaniu Załogi zacumowała krypa wypełniona cydrem. [Fot. Ziółko]


O cydrze jeszcze Wam opowiem, bo zasłużył na osobną opowieść w kategorii HOMEMADE. teraz powiem Wam tylko, że pyyyyszny :)

******************************************************************


Ściskam Was serdecznie.
Aaaa, i witam Nowych Obserwatorów :)

Udanego Tygodnia!!! Do następnego!